O sztuce tworzenia pism procesowych i innych dokumentów prawniczych.

Miesiąc: luty 2021

Triumf typografii – recenzja

Triumf typografii

Triumf typografii

Żeby osiągnąć zauważalny postęp w badaniach nad prawniczą typografią, należy umieszczać ją w szerszym kontekście kulturowym, wykraczającym poza sale sądowe i gabinety w prawniczych kancelariach. Potrzebna jest odpowiednia perspektywa i możliwość porównywania celów oraz sposobów ich realizacji z innymi płaszczyznami, na których pracuje się z pismem. Dobrym początkiem tego typu rozważań jest Triumf typografii – zbiór artykułów pod redakcją Henka Hoeksa i Ewana Lentjesa.

Filozoficzna perspektywa

Autorzy większości tekstów zamieszczonych w tym zbiorze udowadniają, że typografia to nie tylko prymitywne układanie liter na stronie lub wybór odpowiedniej czcionki. To sposób, dzięki któremu mogą rozprzestrzeniać się idee, metoda komunikacji i artystycznego wyrazu. W czasach zdominowanych przez słowo pisane (bazują na nim niemal wszystkie media społecznościowe), wyzwania stojące przed typografią są poważniejsze niż kiedykolwiek.

Z tego powodu warto zapoznać się ze zróżnicowanym patrzeniem na cel i zasady typografii, jakie prezentują poszczególni autorzy tej pozycji. Całość została podzielona na trzy części.

Historia typografii

Pierwsza, według mnie najciekawsza, to eseje poświęcone historii typografii czy, w szerszym zakresie, ewolucji słowa drukowanego. Możemy tutaj prześledzić początki i wpływ na naszą cywilizację wynalazku Gutenberga, rozwój technologii druku na przestrzeni wieków, zmieniające się mody i tendencje typograficzne oraz zderzenie tej dziedziny wiedzy (i sztuki!) z postmodernizmem.

To przydatna wiedza, która pozwala nabrać odpowiedniego dystansu do zadań typograficznych, jakie stoją przed współczesnym prawnikiem. Pisma urzędowe nigdy nie odnalazły swojego typograficznego miejsca w taki sposób, jak zrobiły to książki, plakaty i czasopisma. Wnioski wyciągnięte z tego faktu będą miały istotny wpływ na nasze postrzeganie typografii w pracy prawnika.

Typografia na tle przemian społecznych

W opozycji do mocno historycznego początku, druga część Triumfu typografii zajmuje się przede wszystkim powiązaniami tej dziedziny z przemianami społecznymi, jakie mają miejsce od kilkuset lat. Zadania i reguły stojące przed typografami omawiane są z perspektywy podstaw społeczeństwa obywatelskiego, fenomenu rewolucji cyfrowej, zasad humanizmu czy kultury DIY (Do It Yourself). Choć nieco mniej zjadliwa niż pierwsza, ta część także pozwala spojrzeć na naszą pracę z zupełnie nowej pozycji.

Typografia w sztukach wizualnych

Zdecydowanie najsłabszą częścią książki jest ta ostatnia, poświęcona w większości artystycznemu ujęciu typografii. Autorzy często wchodzą tutaj w przeintelektualizowany ton, którego ja nie jestem w stanie strawić. Interpretują pojedyncze prace typograficzne w ten sam sposób, w jaki mówi się o postmodernistycznej sztuce nowoczesnej. Jasnym punktem jest tu jednak artykuł poświęcony tworzeniu napisów na budynkach użyteczności publicznej.

Zdecydowanie warto

Mimo mocnej zadyszki na końcu, Triumf typografii powinien znaleźć się na półce każdego, kto na co dzień obcuje z dużymi porcjami tekstu. To jedna z tych pozycji, które może nie pozwolą Ci nabyć konkretnych umiejętności technicznych, ale zauważalnie wzbogacą Cię wewnętrznie. Książka warta swojej ceny.

Michał Wysocki

Długość pisma procesowego

We wpisie dotyczącym pożądanych cech pisma procesowego wskazywałem, że jedną z nich jest odpowiednia długość przygotowywanego dokumentu. To jeden z nielicznych tematów z zakresu legal writingu, które przebiły się do szerszej świadomości i doczekały konstruktywnych komentarzy. Dziś przedstawię kilka z nich oraz omówię uregulowania, które funkcjonują w amerykańskich i europejskich procedurach sądowych. Z uwagi na to, że niniejszy wpis jest powrotem po dłuższej przerwie, będzie nieco bardziej obszerny niż dotychczasowe.

Dlaczego długość ma znaczenie

Zanim jednak przejrzymy istniejące regulacje, musimy zastanowić się nad tym, po co w ogóle zajmować się długością pisma procesowego? Czy faktycznie ma to jakiekolwiek znaczenie dla powodzenia naszej sprawy?

Oczywiście, że ma.

Jak wspominałem już na łamach tego bloga, Twoim głównym zadaniem jako prawnika jest bycie przekonującym. Osiąga się to wieloma różnymi metodami. Żeby jednak w ogóle móc myśleć o przekonaniu czytelnika do czegokolwiek, musisz sprawić, że zapozna się z przygotowanym przez Ciebie dokumentem. Innymi słowy, nie możesz go znudzić – w takim wypadku nawet najlepiej przygotowane pismo nie ma żadnego sensu, skoro nie zostanie przeczytane.

W tym kontekście długość pisma procesowego ma kluczowe znaczenie dla powodzenia Twojej sprawy. Żyjemy w czasach przeładowanych aktywnościami i informacjami. Pisma procesowe czytamy (przeważnie) nie dlatego, że sprawia nam to przyjemność, ale z zawodowej konieczności. Logiczną wypadkową tych założeń jest proste stwierdzenie:

Jeśli możesz coś napisać krócej, zrób to!

Odpowiednio krótkie pismo procesowe ma wiele zalet:

  • nie tylko oszczędza czas czytelnika, ale też sprawia wrażenie, że ten czas jest przez Ciebie szanowany;
  • ułatwia zapamiętanie podniesionych w piśmie kwestii;
  • umożliwia bezproblemowe poruszanie się po piśmie i odwoływanie się do poszczególnych jego części;
  • pozwala uwypuklić kluczowe dla Twojej argumentacji kwestie;
  • jest oznaką profesjonalizmu i dbałości o efekty Twojej pracy;
  • zwiększa szansę na to, że pismo zostanie w całości przeczytane i nie wywoła irytacji odbiorcy.

Oczywiście długość pisma jest, jak wspomniałem, tylko jednym z elementów porządnego warsztatu prawnika. Wydaje się jednak być jednym z najbardziej problematycznych – prawnicy (często słusznie) kojarzeni są z potwornie długimi, pozbawionymi polotu i klarowności dokumentami, których nikt, nawet oni sami, nie chce czytać.

Długość „odpowiednia”, czyli jaka?

Chciałbym, żebyśmy się dobrze zrozumieli – nie zachęcam Cię do maksymalnego skracania wszystkiego, co przelewasz na papier. Długość trzeba dostosować do:

  • sprawy, której dotyczy (jej wagi, skomplikowania i charakteru);
  • odbiorcy, do którego pismo jest kierowane (wiedza prawnicza, wykształcenie, stopień zaangażowania w sprawę);
  • zamierzonego efektu (spełnienie warunku formalnego, przekonanie do swojej racji, doprowadzenie do zawarcia ugody).

Zbyt krótkie pismo, choć lepsze niż zbyt długie, wciąż jest jednak niewiele lepsze. Sporządzając pismo procesowe, często w obawie przed przeoczeniem czegoś ważnego, wrzucamy do niego masę niepotrzebnych śmieci. Tymczasem większość z nich albo w ogóle nie powinna się tam znaleźć, albo może zostać zaprezentowana w bardziej skondensowanej formie.

Chyba najlepsza rada w tym zakresie to pisanie tak krótkich pism, jak to możliwe bez utraty jego pozostałych walorów i bez uszczerbku dla prezentowanej argumentacji.

Prawo amerykańskie

Większość dostępnej literatury z zakresu legal writingu to teksty amerykańskie. Nic zresztą dziwnego – zakres usług prawniczych, liczba kancelarii oraz różnorodne uregulowania stanowe sprawiły, że dość szybko w USA pojawiła się potrzeba ujednolicania i ulepszania praktyki w zakresie tworzenia pism procesowych.

Istotnym odpryskiem tego procesu są regulacje (najczęściej na poziomie Sądu Najwyższego i sądów apelacyjnych), które wprost określają cechy pisma procesowego składanego w toku postępowania. Zasady postępowania przed amerykańskim Sądem Najwyższym określają przykładowo:

  • rodzaj, barwę i rozmiar czcionki;
  • format i kolor papieru;
  • technikę druku i sposób spinania kartek;
  • sposób wyróżniania cytatów;
  • kolor okładki;
  • długość dokumentu.

Długość pisma procesowego definiowana jest przez limit słów dla poszczególnych rodzajów dokumentów. Dzięki pozostałym wymogom typograficznym jesteśmy więc w stanie mniej więcej ustalić, o jak obszernych dokumentach mówimy.

Prawo europejskie

Dzięki członkostwu w Unii Europejskiej możemy żądać rozpoznania naszych spraw przez sądownictwo europejskie. W tym celu powołano Sąd (wielką literą), który jest czymś w rodzaju I instancji przed odwołaniem do Trybunału Sprawiedliwości UE. Na stronie tego organu znajdują się między innymi Praktyczne przepisy wykonawcze do regulaminu postępowania przed Sądem, które zawierają interesujące nas regulacje.

Obok wymogów dotyczących treści czy sposobów składania pism procesowych, regulacja ta wskazuje maksymalną liczbę stron, jaką może posiadać składany dokument. Przekroczenie ustalonych limitów traktowane jest jako brak formalny pisma procesowego. Z uwagi na to, że w dokumencie Sądu nie zawarto wymogów typograficznych (np. w zakresie rodzaju lub rozmiaru czcionki), odpowiednio kreatywny prawnik jest w stanie skutecznie omijać narzucone limity.

Prawo polskie

W polskim porządku prawnym brak jest przepisu, który wprowadzałby jakiekolwiek limity w zakresie pisma procesowego.

Jeśli chodzi o procedurę cywilną, w kręgu naszego zainteresowania znajdą się następujące przepisy:

  • art. 127 § 1 k.p.c. – zwięzłe podanie stanu sprawy w piśmie procesowym;
  • art. 368 § 1 pkt 2 k.p.c. – zwięzłe przedstawianie zarzutów w apelacji;
  • art. 394 § 3 k.p.c. – zwięzłe uzasadnienie zażalenia;
  • art. 477[10] § 1 k.p.c., art. 479[28] § 3 k.p.c., art. 479[49] k.p.c., art. 479[60] k.p.c., art. 479[71] k.p.c. oraz art. 479[82] k.p.c. – zwięzłe przytoczenie zarzutów i wniosków (uzasadnienie) odwołania;
  • art. 479[99] pkt 3 k.p.c. oraz art. 736 § 2 k.p.c. – zwięzłe przedstawienie przedmiotu sprawy we wniosku o zabezpieczenie.

Każdy ze wskazanych artykułów posługuje się niezbyt ostrym pojęciem „zwięzłości”, z którego trudno wyinterpretować jakikolwiek rozsądny limit dla pisma procesowego.

Procedura karna w żaden sposób nie ogranicza autorów pism procesowych w omawianym zakresie. Ewentualne wymogi pojawiają się tylko dla organów procesowych. Brak wymagań w tym zakresie cechuje także postępowanie administracyjne. Procedura sądowoadministracyjna wypowiada się jedynie w zakresie zwięzłości uzasadnienia zażalenia (art. 194 § 3 p.p.s.a.).

Żaden z przytoczonych przepisów nie umożliwia stwierdzenia, że pisma procesowe posiadają twardy, możliwy do wyegzekwowania limit, charakterystyczny dla wcześniej przytoczonych procedur.

Problem został zauważony przez prawników

Ciekawym głosem w dyskusji jest artykuł Antoniego Bojańczyka, który na łamach Palestry przedstawił kilka uwag odnośnie długości środków odwoławczych. Wychodząc z przesłanki maksymalnej użyteczności przepisów proceduralnych autor dopuszcza możliwość ustawowego ograniczenia czasami monstrualnych apelacji i kasacji, które spokojnie można by skondensować do kilku procent ich pierwotnej objętości. Postulat wprowadzania limitu dotyczy w tym wypadku uzasadniania poszczególnych zarzutów.

Rozbudowywanie pism poza granice rozsądku w Rzeczpospolitej nazwano procesem zabijania prawa i prawdy przez papier oraz drukarkę. Może nie posuwałbym się do aż tak dramatycznych stwierdzeń, ale uwaga ta słusznie krytykuje obszerność pism w sprawach sądowych, których sędziowie po prostu fizycznie nie są w stanie dokładnie przeczytać.

Warto także zwrócić uwagę na krążące od jakiegoś czasu po Sieci zarządzenie, w ramach którego sąd udziela pełnomocnikowi lekcji na temat zwięzłości pisma procesowego.

Uwaga końcowa

Nie ma szybszej drogi na zrażenie do siebie sędziego (może poza bezpośrednim nawrzucaniem mu albo stronie przeciwnej) niż zmuszenie go do przeczytania nieczytelnego, zagmatwanego potwora. Żeby nie przegapić czegoś, co może się okazać ważne, zarówno sąd jak i strona przeciwna będą z mozołem przedzierały się przez długie monstrum, ale skutek, jaki chciał osiągnąć autor, będzie pewnie odwrotny do zamierzonego. Tego typu pisma pozbawiają nas naszej głównej broni w procesie sądowym, czyli siły przekonywania. Warto pracować nad tym, by jej jednak nie tracić.

Michał Wysocki

Powered by WordPress & Theme by Anders Norén