O sztuce tworzenia pism procesowych i innych dokumentów prawniczych.

Kategoria: Legal writing

Dlaczego prawnicy nie potrafią pisać

W moim legalwritingowym manifeście poruszyłem temat, który chciałbym dziś rozwinąć. Każdy poważny poradnik, którego celem jest poprawa jakiegoś elementu Twojego życia, zaczyna się od zdiagnozowania przyczyn obecnego stanu rzeczy. Czasami są to okoliczności od Ciebie niezależne, czasami masz na nie pełny lub ograniczony wpływ.

Tom Goldstein i Jethro K. Lieberman w swojej znakomitej książce w sposób kompleksowy spróbowali odpowiedzieć na pytanie, dlaczego prawnicy nie potrafią dobrze konstruować pism procesowych. Dziś przedstawię najważniejsze tezy zamieszczone w tej publikacji.

Przez „prawnicy nie potrafią dobrze pisać” twórcy książki rozumieją stan, w którym pisma procesowe prawników są rozwlekłe, niejasne, mało przejrzyste, niegramatyczne, nudne, otępiające, wypełnione zbędną treścią, niezorganizowane, mylące, pozbawione wyobraźni, bezosobowe, pretensjonalne, napisane ciężkim językiem, korzystające z niepotrzebnego żargonu i frazeologizmów, unikające zajmowania jednoznacznego stanowiska, nieuprzejme, niezwiązane ze sprawą i, co najważniejsze, bezmyślne.

Przyczyny powyższych sytuacji przedstawione przez autorów są jedynie hipotetyczne, ponieważ praktycznie niemożliwe jest naukowe, statystyczne zbadanie jakości dokumentów prawniczych. Niemniej jednak są to przyczyny logiczne i przekonujące, które powinniśmy wziąć sobie do serca, jeśli chcemy poprawić stan piśmiennictwa prawniczego w Polsce.

Socjologia

Prawnicy tworzą w oczach reszty społeczeństwa w miarę jednolitą profesję, która posługuje się specyficznym stylem mówienia i pisania, posiada swoje własne symbole oraz rytuały. Właśnie myślenie o innych jako o „reszcie społeczeństwa” – o „nieprawnikach” – sprawia, że naszej profesji można czasami przypisać wręcz elementy plemienne. A przynajmniej możliwe to było jeszcze do niedawna.

Język prawniczy postrzegany jest jako sekretny uścisk dłoni, dzięki któremu członkowie tajnego bractwa mogą się rozpoznać. Prawnicy (zwłaszcza młodsi stażem) używają go, by zostać rozpoznani jako „swoi” przez innych prawników. Dlatego powielają złe przyzwyczajenia i elitarystyczny sposób wysławiania się.

Profesjonalizm

Wyjaśnienie „profesjonalne” tłumaczy gadulstwo, brak jasności oraz brak precyzji wypowiedzi w pismach procesowych. Podczas studiów i aplikacji często tłumaczy się prawnikom, by wykorzystywali wszystko, co znajdą na korzyść swojego klienta, ponieważ tego wymaga od nich profesjonalizm ich zawodu. W polskich realiach dobrze widać to na przykładzie formułowania zarzutów apelacyjnych:

Zarzucaj wszystko co się da, może coś chwyci.

Reguła działania wyłącznie na korzyść klienta sprawia także, że prawnicy mają tendencję do zaciemniania sensu swojej wypowiedzi, gdy sprawa jest niejednoznaczna lub z góry skazana na niepowodzenie. Nie chcąc więc podawać argumentów stronie przeciwnej, prawnik kluczy i krąży wokół różnych argumentów, byle tylko nie napisać czegoś na niekorzyść osoby, którą reprezentuje. To bowiem zostanie poczytane jako brak profesjonalizmu, a nawet naruszenie etyki zawodowej.

Konkurencja

Konkurencyjność na rynku usług prawnych sprzyja rozwlekaniu pism procesowych. Klienci często chcą widzieć, za co płacą. Nie rozumiejąc istoty dobrego pisma procesowego, oceniają więc jego rozmiar. Co więcej, klient bardzo często nalega, by w piśmie uwzględnić wszystkiego jego uwagi, co także przekłada się na długość i klarowność (a raczej jej brak) pisma procesowego.

Prawo

Prawnicy często uzasadniają nadużywanie slangu prawniczego poziomem skomplikowania języka prawnego (czyli języka tekstów prawnych). Używając pojęć z ustawy, jakby z automatu przejmują bezosobową, pompatyczną stylistykę, które muszą cechować źródła prawa.

Rzadko kiedy pojawia się jednak refleksja, że język prawniczy nie musi być tak blisko związany z językiem prawnym. Dobry specjalista powinien pisać o trudnych pojęciach i koncepcjach możliwie jak najprostszym językiem – z pożytkiem dla innych uczestników procesu, w tym także prawników.

Ekonomia

Istnieją w zasadzie trzy główne ekonomiczne przyczyny kiepskich pism procesowych. Po pierwsze, część prawników wciąż rozlicza się od przygotowanej strony dokumentu, co w sposób oczywisty wydłuża jego treść. Jednocześnie oddala to prawnika od podstawowego celu jego pracy, czyli skutecznego reprezentowania interesu klienta. W mojej ocenie stanowi to naruszenie zasad etyki zawodowej.

Po drugie, skomplikowany język prawniczy i często rozbudowane do granic absurdu wywody pomagają (przynajmniej w niektórych kancelariach) utrzymywać astronomiczne ceny usług prawnych. Gdyby prawnicy zawsze pisali krótko i zrozumiale, straciliby jeden z argumentów przemawiających za ich wysokim wynagrodzeniem.

Wreszcie za długimi i słabymi merytorycznie pismami przemawia ekonomika procesowa. Dużo łatwiej i szybciej jest nawrzucać do pisma cytatów z orzecznictwa i doktryny, przekleić część przepisów, a na koniec wykorzystać jeszcze akapity z poprzednich spraw. Wbrew intuicji, dobre i krótkie pismo tworzy się o wiele dłużej.

Historia

Choć obecnie dość mocno się to zmienia, prawnicy wciąż pozostają często tradycjonalistami przywiązanymi do swoich zwyczajów i przesądów. Dlatego rzadko kiedy próbują zmienić coś w swoim warsztacie, jeśli nie przeszkadza im to w prowadzeniu spraw. Nawet wtedy, gdy taka zmiana mogłaby szybko przynieść im lepsze rezultaty. Siła przyzwyczajenia potrafi być ogromna.

Rytuały

Prawo jest narzędziem służącym do organizowania społeczeństwa. Choć nie brzmi to zbyt przyjaźnie, zwłaszcza współcześnie, prawo służy kontroli organizacji społecznej, w której funkcjonujemy. Działa jednak tylko wtedy, gdy ludzie tworzący tę organizację wierzą w majestat prawa.

Język prawny przez laików postrzegany jest często jako wiedza tajemna. Ile razy słyszeliśmy w trakcie swojej pracy teksty w stylu „Panie mecenasie, to dla mnie czarna magia!”? Myślisz, że to tylko puste gadanie? A czym jest odebranie przyrzeczenia od świadka, jeśli nie swoistym rytuałem?

Z uwagi na taką właśnie funkcję języka prawnego (i prawniczego), część prawników uważa, że żargon prawniczy powinien być wystarczająco skomplikowany, by wzbudzać respekt wśród osób, których prawo dotyczy.

Technologia

Rozwój technologiczny to przyczyna dość oczywista. Łatwość, z jaką możemy wykorzystywać wcześniej przygotowywane wzory, kopiować całe akapity i tezy z orzeczeń, a także bez opamiętania cytować poglądy doktryny sprawia, że wielu prawników nie przykłada się w wystarczającym stopniu do przygotowywania swoich dokumentów. Pisma procesowe tracą na indywidualności.

Instytucjonalność

Większość dużych kancelarii stanowi w swojej istocie rozbudowane przedsiębiorstwa, które podlegają wszystkim regułom skutecznego prowadzenia biznesu. Presja wypracowywania założonych celów sprawia, że zamiast na myślenie i dopracowywanie swoich pism, musimy poświęcać czas oraz energię na dotrzymywanie terminów, rozmowy z klientami i pilnowanie, by wszystko zostało prawidłowo wydrukowane i podpisane.

Wyżej opisania presja może być jeszcze bardziej widoczna w mniejszych kancelariach, które próbując rywalizować z większymi podmiotami na rynku poświęcają jakość na rzecz liczby przygotowywanych pism.

Przyczyna instytucjonalna ma swój wyraz także w istnieniu zjawiska ghostwritingu. Osoby niżej w hierarchii kancelarii często przygotowują projekty lub nawet gotowe pisma dla osób stojących wyżej, co przekłada się na utrwalanie złych praktyk i powszednienie błędów. W idealnym modelu powinno być na odwrót – to młodzi prawnicy powinni otrzymywać gotowe pisma, na których mogliby się uczyć tworzyć własne.

Determinizm

Według części osób zajmujących się legal writingiem, zawiły sposób konstruowania pism procesowych jest wynikiem sposobu, w jaki prawnicy myślą o świecie wokół nich. Chodzi o, czasami wręcz podświadome, traktowanie otaczającej nas rzeczywistości w ujęciu abstrakcyjnym. Przykład? Czytając umowę nie zastanawiamy się w pierwszej kolejności nad tym, jaki będzie miała wpływ na życie stron, ale jakie prawa i obowiązki prawne rodzi między nimi.

Nauczanie

Zdecydowanie najprostszym rozwiązaniem omawianego problemu (by nie rzec – prostackim) jest stwierdzenie, że prawnicy nie potrafią dobrze pisać, bo nikt ich nigdy tego nie nauczył. Nawet w USA jest z tym problem, a w przeciwieństwie do tego kraju, w Polsce brak jest profesjonalnych kursów legalwritingowych.

Tylko w niewielkim zakresie szkoła podstawowa zapewnia wiedzę z zakresu językoznawstwa. Na etapie szkoły średniej jest tego jeszcze mniej. Studia prawnicze z kolei to w zasadzie wyłącznie nauka przepisów i ich wykładni, łączona czasami (choć nie zawsze) z nauką konstruowania pism od strony formalnej.

Kultura

Jakieś dwieście lat temu czytać i pisać potrafili jedynie nieliczni. Każda osoba pracująca z językiem (prawnik, uczony, lekarz) posiadała odpowiednie wykształcenie z dziedziny literatury i potrafiła (przynajmniej w teorii) odnosić się do dzieł Platona, Biblii czy Szekspira.

Choć dziś nie ma już społecznego wymogu, by prawnicy znali się na literaturze klasycznej, dużym problem jest ich brak wszechstronnego oczytania. Mała ilość czasu wolnego sprawia, że przedstawiciele naszego zawodu, jeśli już czytają, to często literaturę fachową. Tracą tym samym umiejętność barwnego i zrozumiałego wysławiania się. Jest to postulat, który czasami pojawia się w dyskusjach nad stanem polskiej palestry:

Powinniśmy zdecydowanie więcej czytać literatury nieprawniczej!

Psychologia

Prawnika szkoli się, by reprezentując swojego klienta nie angażował się emocjonalnie w jego sprawy. Z drugiej strony akt przelewania swoich myśli na papier stanowi czynność wyjątkowo osobistą. Ten dysonans skutkuje pojawianiem się w pismach procesowych bezosobowych, biernych form; niejednoznacznych wyrażeń czy prób usunięcia jakichkolwiek zwrotów nacechowanych emocjonalnie.

Intelekt

Ostatnia przyczyna jest najmniej przyjemna, ale musimy się z nią zmierzyć – czasami prawnikom brakuje po prostu zdolności (lub przynajmniej solidnego treningu z logiki), by wysławiać się w sposób klarowny. Część z nas nie przykłada wagi do dyscypliny własnych wypowiedzi. Nie potrafimy oceniać argumentów i wybierać tych najlepszych.

Na szczęście, nie są to rzeczy wrodzone. Wszystkie można wyćwiczyć odpowiednią edukacją i ciężką pracą. Taki jest główny cel legal writingu.

Legal writing w służbie protestujących

Od tygodnia w Polsce odbywają się protesty wywołane wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego (lub, jak mówi część komentatorów – tak zwanego Trybunału Konstytucyjnego, z uwagi na wadliwość powołania części jego członków i przewodniczącej). Środowiska prawnicze opublikowały w mediach społecznościowych informacje prawne pierwszej potrzeby dla protestujących, głownie dotyczące praw osób zatrzymanych i legitymowanych.

Niestety, często są to informacje zupełnie nieczytelne, które nie spełniają swojej podstawowej funkcji, czyli ekspresowego poradnika prawnego dla protestujących. Informacja taka powinna posiadać wszystkie cechy dobrego pisma procesowego.

Wady źle skonstruowanej informacji prawnej

Spójrzmy na fragment grafiki przygotowanej przez Okręgową Radę Adwokacką w Katowicach (link do oryginału).

Informacja o prawach zatrzymanego

Informacja o prawach zatrzymanego

Treść nie jest jeszcze najgorsza, ale zastosowane w ulotce rozwiązania typograficzne sprawiają, że nawet jako prawnik na co dzień zajmujący się takimi sprawami, mam niemały problem z przebrnięciem przez przygotowany tekst. Zobaczmy, jak stosując zasady typografii i poprawnego używania języka możemy go poprawić!

Nie mam dostępu do oryginalnej wersji w Wordzie, dlatego przygotowałem sobie możliwie wierną kopię:

Kopia przygotowanego tekstu

Kopia przygotowanego tekstu

Pozbycie się wyróżnień

W pierwszej kolejności musimy pozbyć się wszystkich zastosowanych wyróżnień, czyli pogrubienia, podkreślenia, kapitalików i czerwonego koloru. Nagromadzenie wyróżnień sprawia, że efekt jest odwrotny do zamierzonego – tekstu nie idzie czytać. Później zdecydujemy, co i jak wyróżniać.

Bez wyróżnień

Bez wyróżnień

Jak widać, wbrew obawom tekst stał się o wiele bardziej czytelny, gdy wyrzuciliśmy z niego wszystkie ozdobniki. Kolejna ważna rzecz to wyjustowanie, które w relatywnie krótkich kolumnach się po prostu nie sprawdza. Widać to zwłaszcza w dolnej części tabeli, gdzie pojawiają się między słowami duże plamy białej przestrzeni. Wyrównajmy zatem tekst do lewej.

Wyrównanie tekstu do lewej

Wyrównanie tekstu do lewej

Projekt strony

Zwróć uwagę na układ strony. Po lewej znajduje się kolumna, która zabiera sporo miejsca, a dostarcza niewielkiej liczby informacji. Przez to dwie pozostałe kolumny muszą być mocniej ściśnięte. Treść kolumny można po prostu przerzucić do nowego wiersza pod nagłówkiem.

Sam nagłówek jest zresztą mało czytelny, prawda? Po pierwsze, zastosowano tam kapitaliki, po drugie – jest zbyt długi. Przede wszystkim jednak użyto zbyt małego kontrastu pomiędzy tłem a tekstem, przez co czyta się to strasznie. Tekst powinien także znajdować się w większej odległości od krawędzi tabeli, żeby łatwiej dało się go czytać. Kilkoma kliknięciami można to poprawić:

Poprawiony układ tekstu

Poprawiony układ tekstu

Nagłówki są o wiele krótsze, ponieważ ta sama informacja i tak jest później powtarzana w tekście.

Przepisanie treści

To temat, który szerzej będą omawiał w przyszłości, ale obok typografii jest chyba najbardziej kluczowy.

Legal writing to przede wszystkim sztuka prostego i konkretnego wysławiania się.

Dlatego zaprezentowany na grafice wzór poprawiłem – uprościłem tekst, który jest przecież kierowany do nieprawników, do tego bardzo mocno rozemocjonowanych. Musi więc być prosty i konkretny. Pozbyłem się także formy biernej i niepotrzebnych ozdobników.

Poprawiony tekst

Poprawiony tekst

Zwróć także uwagę na to, że zmieniłem kolejność punktów 1 i 2 w prawej kolumnie. Skoro postępowanie przyspieszone znajduje się na końcu lewej kolumny, tak samo powinno być z prawej strony. Dodatkowo jeśli przesłanki z obu kolumn są tożsame, kopiowałem tekst w całości. Obie powyższe czynności wynikają z zasady konsekwencji.

Czcionka

Na sam koniec warto zając się czcionką. Zakładam, że grafika będzie dystrybuowana wyłącznie za pośrednictwem Internetu. W związku z tym, że będzie wyświetlana na ekranie, prawidłowym wyborem jest zastosowanie czcionki bezszeryfowej. Poniżej moje poprawki:

Informacja po poprawkach

Informacja po poprawkach

W pierwszej kolejności czcionkę Calibri zamieniłem na darmowy font Open Sans. Zwiększyłem nieco rozmiar w nagłówku i zastosowałem wyróżnienia, które dokładnie podkreślają to, co najważniejsze w danym punkcie. Zwiększyłem także odstępy między punktami. Dzięki temu łatwiej się we wszystkim połapać.

Legal writing robi różnicę

Porównaj teraz informację ORA przed moimi poprawkami i po ich zastosowaniu:

Informacja o prawach zatrzymanegoInformacja po poprawkach

W mojej ocenie grafika na dole jest dużo bardziej przejrzysta i czytelna. Ma zatem szansę zostać przeczytana i zrozumiana przez większą liczbę osób. A taki przecież był cel od samego początku, prawda?

Cechy dobrego pisma procesowego

Idąc na studia prawnicze miałem już za sobą spore doświadczenie dziennikarskie. Udzielałem się na kilku portalach, w tym jeden prowadziłem, współtworzyłem także mniej lub bardziej udane podziemne czasopisma i ziny. Byłem w związku z tym przekonany, że bez problemu poradzę sobie z dokumentami, jakie zapewne będziemy przygotowywać w ramach prawniczej edukacji.

Do tej pory nikt nie uczył poprawnie pisać

Gdy na piątym roku studiów zorientowałem się, że nie miałem ani jednych zajęć poświęconych wyłącznie przygotowaniu mnie do prawidłowego sporządzania pism procesowych, mocno się zdziwiłem. Oczywiście zdarzyło się kilka razy, że na konwersatoriach mieliśmy za zadanie przygotować jakieś pisma, ale zawsze (zawsze!) oceniane one były wyłącznie pod kątem spełnienia wymogów formalnych.

Do dziś nie mogę zrozumieć, dlaczego ta kluczowa dla prawnika dziedzina jest tak bardzo ignorowana.

Przecież większość swojego zawodowego czasu spędzamy na przygotowaniach do sporządzenia pisma lub na samym pisaniu. Na amerykańskich uniwersytetach legal writing to często całoroczny kurs o randze normalnego przedmiotu, funkcjonują tam czasopisma zajmujące się legal writingiem. Założono zresztą poświęcony temu zagadnieniu instytut.

Skoro nikt nie uczy dziś w Polsce prawidłowego sporządzania pism procesowych w zakresie większym niż zgodność z obowiązującymi przepisami, bardzo trudno jest zdobyć podstawowe informacje w tej dziedzinie.

Jedną z najważniejszych jest zestaw cech dobrze przygotowanego pisma procesowego.

Cel pisma procesowego

Pismo procesowe powinno być traktowane jak narzędzie, ponieważ tym w istocie jest. Jego wyłączny cel to przekonanie kogoś (sądu, prokuratora, drugiej strony) do swojego poglądu na konkretną sprawę. Jeśli się nad tym głębiej zastanowisz, to najbardziej podstawowe z zadań takiego dokumentu. Wszystko inne sprowadza się właśnie do niego.

Wniosek o warunkowe przedterminowe zwolnienie? Przekonaj sąd, że Twój klient już się zresocjalizował i nie stwarza zagrożenia. Pozew? Przekonaj sąd, że spełnione zostały przesłanki dochodzenia wierzytelności na drodze sądowej. Wniosek dowodowy? Przekonaj sąd, że te dowody są niezbędne do prawidłowego rozpoznania sprawy. Mogę tak jeszcze długo.

Cechy dobrego pisma

Z tak postawionego celu można wyinterpretować kilka pożądanych cech pisma procesowego.

Przede wszystkim, pismo musi być możliwie krótkie. Mówię możliwie, ponieważ nie ma jednej, ogólnej miary w tym zakresie. Im mniej czasu zabierzesz adresatowi swoją pisaniną, tym lepsze wrażenie po sobie pozostawisz. Wszyscy jesteśmy ludźmi i wszyscy chcemy pójść na spacer, poczytać książkę albo pobawić się z dzieckiem. Nie każ sędziemu wybierać pomiędzy tym a Twoimi rozwleczonymi do granic przyzwoitości argumentami.

Po drugie, pismo musi być konkretne. To nie to samo, co krótkie. Przeczytałem w swoim życiu setki dokumentów, które miały kilkadziesiąt stron, a stały bardzo daleko od jakiegokolwiek konkretu. Nie uprawiaj filozofii, nie opowiadaj bajek. Przechodź od razu do meritum. Pismo procesowe powinno być traktowane jak sprint, a nie bieg przełajowy z przeszkodami.

Zadbaj o poprawność językową i techniczną (typograficzną) pisma. Sędziowie i przeciwnicy procesowi czytają Twoje dokumenty nie dlatego, że chcą, ale dlatego, że muszą. Dlatego powinieneś uszanować ich czas i przygotowywać takie pisma, które nie mają literówek, błędów typograficznych i niejasnych zdań wielokrotnie złożonych.

Twórz pisma tak proste, jak to tylko możliwe bez utraty walorów merytorycznych. Nie zaimponujesz sędziemu swoją prawniczą wiedzą, bo jest duża szansa, że ma jej więcej od Ciebie. A jeśli nie ma, tylko niepotrzebnie go zirytujesz. Powiedz, co masz powiedzieć – nie udziwniaj na siłę, nie stosuj bezsensownie łacińskich paremii lub złożonego wnioskowania prawniczego. Oczywiście to nie znaczy, że masz rezygnować ze skomplikowanych wywodów prawnych – po prostu rób to z głową.

Najtrudniejsza z tych wszystkich porad brzmi jednak:

Bądź wiarygodny i sympatyczny.

Te dwie nierozerwalnie związane ze sobą cechy często przesądzają o tym, czy mamy do czynienia z dobrym, czy zaledwie przeciętnym prawnikiem. Więcej powiem o nich przy okazji recenzowania Adwokata Diabła Iaina Morley’a. Jeśli jesteś sympatyczny, wzbudzasz większe zaufanie innych uczestników procesu. Budujesz tym samym swoją wiarygodność. Dobrze widać to na przykładzie sposobu przesłuchiwania świadków – gdy traktujesz ich z szacunkiem, sędzia z dużym prawdopodobieństwem będzie tak traktował również Ciebie.

Nie atakuj w swoich pismach kogokolwiek, nie stosuj pustej erystyki, nie kłam, nie pomijaj faktów niepasujących do Twojej wersji wydarzeń. Polemizuj, argumentuj, wyjaśniaj. I przede wszystkim – nie cwaniakuj.

The Lawyer’s Guide to Writing Well – recenzja

W swoim poprzednim wpisie użyłem metafory pływania by pokazać, jak dobrze dobrane metody nauki pozwalają szybciej i łatwiej osiągnąć wyznaczone cele. Zamiast miotać się pomiędzy niesprawdzonymi technikami, warto od razu angażować swój czas i siły tam, gdzie możemy liczyć na realny progres.

Dlatego dziś opowiem Ci o muzyce.

Bycie samoukiem

W pierwszej klasie liceum postanowiłem, że będę grał na gitarze. Moje wcześniejsze doświadczenia z instrumentami ograniczały się do plastikowego fletu na lekcjach muzyki, ale nie było to żadną przeszkodą, ponieważ bardzo chciałem grać.

Zamiast pójść do szkoły muzycznej albo zapisać się na porządny kurs, postanowiłem zostać samoukiem. Podpatrywałem trochę od starszych kolegów i koleżanek, głównie jednak miotałem się po Internecie i robiłem po łebkach różne lekcje, uczyłem się także utworów, które akurat bardzo mi się podobały.

Nie miałem żadnego planu. Choć po kilkunastu latach sporadycznego ćwiczenia szło mi całkiem nieźle, wciąż czułem niedosyt i wiedziałem, że robię masę podstawowych, technicznych błędów. Dopiero kilka lat temu, gdy przypadkowo trafiłem na kurs Ericha Andreasa i zrobiłem kilka pierwszych lekcji poczułem, że otworzył się przede mną zupełnie nowy świat. Miałem wrażenie, że ktoś zdjął błonę, która oddzielała mnie od rzeczywistości. Wszystko nagle stawało się zrozumiałe, proste i, co najważniejsze, oczywiste. Od razu zrozumiałem, że samouctwo tam, gdzie nie ma takiej potrzeby, jest jedynie marnowaniem czasu i życiowej energii.

Drugi raz poczułem się w taki sam sposób, gdy przeczytałem The Lawyer’s Guide to Writing Well.

Połączenie doświadczeń dziennikarza i prawnika

Omawiana książka jest dziełem profesorów prawa (Tom Goldstein) i dziennikarstwa (Jethro K. Lieberman). Dzięki temu znajdziemy w niej ogromną liczbę przemyśleń i obserwacji, których nie ma w zwyczajnych podręcznikach legal writingu. Autorzy, oprócz własnych badań, posiłkowali się także doświadczeniem zdobytym w doradztwie wielki kancelariom, które same miały problemy z pismami procesowymi.

Pierwsza część The Lawyer’s Guide to Writing Well to rozdziały z pogranicza filozofii, statystyki i językoznawstwa. Autorzy tłumaczą, dlaczego prawnicy nie potrafią pisać zwięźle i klarownie. Szczegółowo omawiany jest rys historyczny podejścia do konstruowania dokumentów prawniczych, o czym powiem jeszcze dalej.

Rozdziały przepełnione są konkretnymi poradami. W przeciwieństwie do konkurujących pozycji na rynku, ta nie jest może wypchana po brzegi przykładami, ale z drugiej strony zwiększa to jej przystępność i czytelność.

Maszyna do pisania i komputer

Recenzowana książka jest wyjątkowa także z innego powodu. Jej pierwsza edycja ukazała się w 1988 roku, gdy w powszechnym obrocie były maszyny do pisania. Edycję drugą, którą ja mam przyjemność posiadać (na rynku jest już trzecie wydanie), opublikowano w 2002 roku. W tym czasie większość kancelarii posiadała już komputery i pisma tworzone były w edytorach tekstu.

Bazując na tej historycznej perspektywie autorzy tłumaczą, z czego wynikać mogą złe nawyki prawników. Przekonująco analizują katastrofalną typografię, niemal żywcem wziętą z czasów maszyn do pisania, którą w obrocie wciąż utrzymuje niezdrowie przywiązanie do tradycji.

Główne przesłanie tej pozycji jest następujące:

Fakt, że Twój szef lub patron robi coś w określony sposób, bo tak nauczył go jego szef lub patron, nie obliguje Cię do tego, byś powtarzał te same błędy.

Potrzebujesz planu

Przygotowanie dobrego pisma procesowego, od momentu otrzymania pierwszych informacji o sprawie, aż do złożenia dokumentu w sądzie, można rozpisać na konkretne kroki. Można, mówiąc językiem informatyków, znaleźć na to algorytm.

Autorzy proponują następujący:

  1. stwórz pierwszą teorię rozwiązania problemu i ją zapisz;
  2. zbadaj sprawę, robiąc notatki;
  3. przygotuj surową wersję swojego pisma;
  4. ponownie oceń stworzoną teorię, wyjaśnij ją sobie na piśmie;
  5. przygotuj formalny zarys pisma;
  6. skonstruuj pismo;
  7. przeorganizuj jego układ i treść;
  8. przepisz to, co trzeba;
  9. redakcja, redakcja i jeszcze raz redakcja;
  10. poproś kogoś o korektę.

Kluczowym elementem tego systemu jest punkt 9, który (podobnie jak 7 i 8), będziesz musiał powtarzać wielokrotnie. Tylko w taki sposób jesteś w stanie stworzyć czytelne pismo spełniające swoje podstawowe, procesowe funkcje.

Dobra inwestycja

Zakup The Lawyer’s Guide to Writing Well to dobra inwestycja. Oprócz szeregu kolejnych rozdziałów poświęconych stricte pisaniu, autorzy prezentują również bogatą bibliografię, sposoby radzenia sobie z blokadą twórczą czy zasady prowadzenia legalwritingowych audytów.

W Polsce książkę można czasami kupić na serwisach aukcyjnych w formie e-booka. Wersje fizyczne dostępne są na przykład na Amazonie, ale ceny potrafią osiągać nieprzyjemne rozmiary. Jeśli bardzo zależy Ci na papierowym egzemplarzu, najlepiej poprosić znajomego przebywającego akurat w USA, by kupił ją dla Ciebie w zwykłej księgarni.

Jeśli chcesz, tak jak ja, otworzyć oczy i spojrzeć na świat pism procesowych z zupełnie nowej perspektywy, The Lawyer’s Guide to Writing Well musi znaleźć się w Twojej bibliotece.

Czy polscy prawnicy potrzebują legal writingu?

Wyobraź sobie, że nikt nigdy nie pokazał Ci, jak należy pływać, ale mimo wszystko zawsze chciałeś się tego nauczyć. Wskakiwałeś więc do wody i próbowałeś na różne sposoby utrzymać się na powierzchni. Po wielu niepowodzeniach udało Ci się wreszcie przepłynąć mały kawałek i, zadowolony z osiągniętego sukcesu, rozwijałeś wymyśloną przez siebie technikę.

Nauka musi być świadoma

Opracowany przez Ciebie autorski styl spełniał swoją rolę – utrzymać Cię na powierzchni i pozwolić na przemieszczenie się z jednego punktu do drugiego. O ile jednak nie jesteś samorodnym geniuszem sportów wodnych, istnieje duża szansa, że w porównaniu z kimś, kto od początku uczony był kraula czy żabki, wyszedłbyś w najlepszym przypadku na pracowitego amatora.

Efektywne pływanie, podobnie jak każda inna umiejętność, nie jest czymś wrodzonym, do czego w każdych okolicznościach można dojść samemu. Cztery podstawowe style pływackie to efekt niezliczonych lat analiz, eksperymentów i zwykłej praktyki, które złożyły się na fragment naszej wspólnej, cywilizacyjnej wiedzy.

Oczywiście, możesz się uprzeć i pływać po swojemu. Ale jeśli Twoim celem jest coś więcej niż tylko potaplanie się w wodzie, po co marnować czas, siły i (prawdopodobnie) pieniądze na nieprzewidywalne eksperymenty, gdy możesz od razu zacząć doskonalić się w konkretnej, zweryfikowanej przez miliony Twoich poprzedników dziedzinie?

Cele legal writingu

Podobnie jak w przypadku pływania, sztuki tworzenia skutecznych pism procesowych można się nauczyć. Dziedzina, która się tym zajmuje, od dziesięcioleci funkcjonuje w krajach anglosaskich pod nazwą legal writing. Na potrzeby tego artykułu zdefiniujmy legal writing jako zbiór zasad opisujących skuteczne przygotowywanie i prezentowanie argumentacji prawniczej.

Bardzo duża grupa prawników po prostu nie potrafi skutecznie pisać. Skutecznie, czyli w taki sposób, by nie tylko skłonić odbiorcę do przeczytania tego, co stworzyli, ale także by wywołać u niego pozytywne emocje i, ostatecznie, spróbować przekonać do swojego stanowiska.

Negatywna opinia o prawnikach wynika między innymi z tego, że komunikują się często w sposób niezrozumiały nawet dla innych prawników. Wszyscy znamy ściany prawniczego słowotoku, przywoływane bez sensu dziesiątki orzeczeń, językowe rewolucje w zdaniach wielokrotnie złożonych, pogrubione akapity lub strony, czcionkę wymagającą użycia lupy i inne bolączki pism procesowych.

Celem legal writingu jest pozbycie się ich z obiegu raz na zawsze.

Dlaczego prawnicy nie potrafią pisać

W jednym z kolejnych artykułów zaprezentuję bardziej szczegółową analizę przyczyn takiego stanu rzeczy, ale już teraz warto chwilę się nad tym pochylić.

Prawnicy mają problem ze skutecznym pisaniem nie dlatego, że są leniwi czy głupi. Po prostu nikt im nigdy nie uświadomił, że prawidłowego pisania tekstów prawniczych można się uczyć.

Studenci, aplikanci i młodzi adwokaci lub radcowie bazują w zasadzie na praktykach wyniesionych ze swoich miejsc pracy i ze szkoły podstawowej, w której ostatni raz mieli poważniejszy kontakt z językoznawstwem. Zauważyliście jak rzadko w następnych etapach edukacji (oczywiście poza filologią) poruszany był temat nauki o języku? To pokutuje między innymi kiepskim stanem pism przygotowywanych przez prawników.

Polscy prawnicy potrzebują legal writingu

Rolą pełnomocnika jest reprezentowanie interesów swojego klienta. Moim zdaniem wynika z tego to, że obowiązek szkolenia się w zakresie prawidłowego pisania powinien być jednym z filarów edukacji prawniczej, tak jak są nimi sztuka występowania przed sądem czy retoryka (wchodząca zresztą w skład szeroko rozumianego legal writingu). Większość prawników zdecydowanie więcej czasu spędza przed edytorem tekstu niż na sali sądowej.

Na lepszych pismach procesowych zyskamy wszyscy. Autorzy, bo będą szybciej i bardziej profesjonalnie przygotowywać pisma. Klienci, bo będą je wreszcie rozumieć. Sędziowie i organy procesowe, bo znacznie przyspieszy to i ułatwi rozpoznawanie spraw.

Przyswojenie sobie prawidłowych zasad legal writingu pozwala oszczędzać czas, siły i pieniądze, o których mówiłem na początku. W interesie nas wszystkich jest, by tworzone przez prawników dokumenty były środkiem do ochrony swoich praw, a nie rzucanymi pod nogi kłodami.

Tym dość długim wpisem, nazwijmy go moim legalwritingowym manifestem, witam Cię na moim blogu. Mam nadzieję, że razem ze mną będziesz odkrywać tajniki skutecznego (i przyjemnego) tworzenia dokumentów prawniczych!

Powered by WordPress & Theme by Anders Norén